Każdy z nas ma jakieś plany na życie, ale czy można być pewnym w 100%, że to wszystko o czym marzyliśmy kiedyś, w przyszłości nie ulegnie zmianie?
Jedyną istotą żyjącą obok mnie, której bezgranicznie ufam, jest mój pies. Wiem co mogę od niego oczekiwać, jak reaguje na różne czynniki, jakie są jego możliwości.. Tylko, że to niestety działa tylko w jedną stronę.
Zawsze marzyłam o idealnym psie pod kątem frisbee i zdaje się, że takiego dostałam. Przez cały czas, który spędziłam razem z Flo, próbowałam zarówno jego, jak i siebie jak najlepiej przystosować do tego co będziemy robić w przyszłości - Frisbee.
Teoretycznie- nie ma nic złego w tym, żeby ładnie skaczącemu, bezpiecznie na 4 łapki spadającemu, 9 miesięcznemu pieskowi zacząć regularnie rzucać frisbee, kiedy ja umiem mu dobrze wyrzucić a on ma możliwość opadania na miękki, zimowy puszek w postaci śniegu.
Praktycznie- czuje, że mnie to przerasta. Nie spinam się tak, kiedy mamy treningi agility, czy obedience. Wtedy dobrze wyczuwa się to, że traktujemy prace z sobą na 100% jak zabawę.
Może to dlatego, że ponad 3 lata czekania to jednak za długo? Może za bardzo chce mieć idealnego psa do frisbee? A może po prostu nie to jest nam pisane?
nasze obi sprzed pół miesiąca - KLIK
i zimowy aporcik- KLIK
Obecnie moje czekoladowe ma troche ponad 9 miesięcy na karku :)
Jest już po kastracji i po pierwszych prześwietleniach.
Wszystko stara się robić jak najlepiej, wychodzi mu to :)
Wychodzi mu jak nic praca ze mną, skupianie się, pocieszanie innych, robienie w nocy za kaloryfer i oczywiście budzenie mnie rano, żebym tylko nie zaspała.
50cm i 15kg :)