Przez ostatnie półtora miesiąca miałam wielką ochotę ukręcić łeb mojemu szczeniaczkowi.
Nie dawałam sobie z nim rady i nie raz miałam ochotę zostawić go w klatce, wyjść i nie patrzeć na niego cały dzień.Nie wiedziałam czy mam ten okres przeczekać, czy dalej wciskać mu do mózgu rzeczy, które za pięć minut zapomni. Jego schizy zaczęły przerastać nie tylko mnie, ale i jego. W pewnym momencie mój szczeniaczek zaczął się panicznie bać światła, cieni, wszystkiego rodzaju folii i hałasu. Do tego nie przychodził, kiedy widział, że w ręku trzymam smycz,nie wyciszał się w domu, zjadał mi ściany, przestał aportować...
Powoli starałam się naprawiać wszystko co zdążyło się popsuć. Floyd miał lepsze i gorsze dni. Kiedy myślałam, że już jest dobrze, to nagle Flo pokazywał mi jak bardzo jest źle.
Ostatnio, jakiś tydzień temu, zaczął mi aportować.. myślałam, że to tak jednorazowo, ale okazało się, że aporcik na stałe utkwił mu w mózgu.
Następne było przychodzenie jak trzymałam w ręku smycz.
Przestał schizować.
Zaczął się wyciszać.
Zaczęliśmy się dogadywać.
Tak więc stwierdzam, że mój 7,5 miesięczny szczeniaczek jest idealny :)
50cm, 14kg
z Zi :)
latający
Jesienny portrecik
i oczywiście aportujący dynamit :)