Tak więc nadszedł ten moment, w którym mam czas napisać o tym, co działo się tegorocznej wiosny :D a była ona pełna wrażeń.. i bardzo udana zarówno dla mnie jak i dla mojego Flo :)
A zaczęliśmy ją już 21 marca grillem w naszym nowym Łódzkiem klubie- Dynamite Dogs!
Pojawiłam się tam głównie w celu poczynienia filmiku, ale znalazła się też chwila, w której mogłam pobiegać z Flo i odświeżyć mu pamięć "jak to się robi" ;) Powrócił stary zapał do agility i zachwyt moją czekoladową strzałą, której czasami mózgu brakuje, ale generalnie to się stara i widać, że bardzo lubi sobie pobiegać przez hopeczki!
Poza tym dzielnie ćwiczyliśmy overki i przygotowywaliśmy się do zawodów we Wrocławiu :D
Tą wiosną również po raz pierwszy postanowiliśmy wspólnie wybrać się na rolki. Myślę, że zarówno mi i Floczkowi się podobało, w końcu nauczył się trochę bardziej ciągnąć na szelkach i fajnie poprawia mu to kondycję. Chociaż ze względu na jego łapki i tak przyjemniej biega mi się z nim po lasku gdzie nie ściera sobie aż tak opuszek.. Chociaż po tych 2 razach na rolkach (raz 4km, drugi raz ponad 6) nie zauważyłam aby było coś z nimi nie tak :)
Flojdziczko zaliczył też swoje pierwsze pływanie!
Iiii.. powstał w końcu filmik na nasze "3 lata razem". Są adżilitki, są frizbiczki, sztuczki, obidjensy i owieczki, jest dobra zabawa, ważne dla nas momenty, nasze życie codzienne ale przede wszystkim jest mój najpiękniejszy czekoladowy, który codziennie zmienia moje życie na lepsze :*
(Po bardziej rozbudowany opis zapraszam na stronę Dogs in Lens)
Przed rozpoczęciem sezonu frizbowego zdecydowałam, że rozsądne będzie ponowne prześwietlenie Flo. Pierwsze badania na dysplazję miał w wieku 8 miesięcy, drugie w wieku 3 lat. Obydwa zdjęcia wskazują na to, że mój czekolad ma bardzo ładne, zdrowe bioderka, kręgosłup i kolana które mogą nadal wesoło hopsać po dekielki :)
Zdjęcie bioder w wieku 8 miesięcy
Zdjęcie bioder w wieku 3 lat
I tak pomału i szczęśliwie sobie żyliśmy, aż przyszedł czas na DCDC we Wrocławiu! Cóż.. freestyle nie był moim życiowym osiągnięciem :D dużo prostych elementów, bo nic bardziej skomplikowanego niestety nie miałam czasu złożyć.. cieszę się jednak, że praktycznie wszystko nam wyszło tak jak planowałam :) najbardziej chce mi się śmiać jak myślę o tossie :D niby taka prosta konkurencja, niby jest dobrze jak się dorzuca na tą 4tą strefę a tu ups.. i może ze wszystkich naszych 3 rund uzbierałoby się to 20 punktów :D
Flo był zupełnie do tossa nieprzygotowany z przyczyny takiej, że.. nie miałam mu czym daleko rzucać. Dyski które mamy do ćwiczenia freestyle są zbyt styrane, żeby rzucić tym nawet 30m, nie chciałam dawać mu tych nowych, na których ćwiczę sama bo po 2 treningach wyglądałyby jak te do fristajlu. Jednak znaleźliśmy super rozwiązanie. Zaraz po Wrocławiu zamówiłam super sonica, który wytrzymywał szczęki Flo rok temu i lata niesamowicie daleko! Już jesteśmy po pierwszych testach no i to zdecydowanie jest nasz dysk do tossa ;)
W samych startach (i po nich) zaskoczyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze: całkowity brak jakiegokolwiek stresu! Wchodziłam na pole startowe tak jak wychodzę do parku, na podwórko czy zwykłe boisko i cieszyłam się każdym udanym rzutem, złapaniem, przyniesieniem itp :D
Druga rzecz dotknęła mnie po dostaniu karty ocen, na której to zostałam wyżej oceniona niż mój pies :D Muszę dodać, że kondycja Flo pozostawia jeszcze wiele do życzenia (męczymy się z tym od czasu kiedy przez moment był na barfie..) i rzeczywiście nie był w dobrej formie. Ale jak dla mnie i tak się bardzo starał!
Wrzucam link do drugiej rundy freestyle, która została oceniona wyżej przez sędziów.
I ostatnią rzeczą, która przytrafiła się w naszym wiosennym życiu i była naprawdę czymś niesamowitym, stał się udział w "Łódziej Fabryce Talentów" gdzie przedstawialiśmy nasze sztuczki!
Przygotowania nie trwały długo, szybko wybrałam muzykę, ułożyłam do tego kilka sztuczek i tak (po 2 godzinnym wyczekiwaniu) weszliśmy na scenę :)
Strasznie podoba mi się reakcja ludzi, kiedy wchodzę na jakieś pokazy z psem. Część osób przed występem jest święcie przekonana, że pieski to może maksymalnie siad zrobią, inni, że nie zrobią nic bo to wielkie męczenie zwierząt. I uwielbiam ten moment kiedy włącza się muzyka, a my z Flo po prostu robimy to co robimy na co dzień, czyli dobrze się bawimy!
Za każdym razem jestem okropnie dumna z mojego psa, z tego co możemy pokazać i jak to działa na innych- a ich reakcja na nas. Nie często uświadamiam sobie jak duża więź jest między nami i jak wiele dla mnie znaczy.
i tu również wklejam link z naszego występu:
No.. i co tu dużo mówić, chciałabym mieć więcej czasu, aby każde wydarzenie móc opisać jak najdokładniej, w osobnych notkach i w ogóle. Ale nie zawsze wszystko mi na to pozwala. Cieszę się, że mogę podzielić się chociaż trochę naszym życiem, jeżeli jest coś co chcielibyście wiedzieć o naszych wiosennych poczynaniach- czekam na komentarze! Również te z pomysłami na kolejne wpisy, na pewno zrealizuje je jak najszybciej! W końcu zaczynają się wakacje.. :D
Pozdrawiamy Was wszystkich!
Julia&Floyd